Reforma Służby Zdrowia nie wychodzi wszystkim na zdrowie. W szczególności szpitalom państwowym. Najlepszy sprzęt jaki szpitale posiadają jest nieobsługiwany albo obsługiwany z ogromnym opóźnieniem ponieważ w placówkach po prostu brakuje personelu.
Czas oczekiwania na badania czy na wizytę jest długi i zdecydowanie dłuższy niż w przychodniach prywatnych, które też są przecież w większości w Gesy, zatem oferują usługi w tej samej cenie ale zdecydowanie szybciej.
Nic więc dziwnego że częściej wybieramy placówki prywatne.
Państwowa Organizacja Służby Zdrowia (Okypy), daje znaki że szpitalom państwowym nie uda się uzyskać autonomii finansowej jak planowano do czerwca 2024.
- Prywatne, państwowe plaże na Cyprze
- Trzy pielęgniarki zakażone – wcześniej odmówiły szczepień
- Przyszpitalne mieszkania dla rodziców
Choć szpitale zasłaniają swoje porażki pandemią, która miała mieć wpływ na zakłócenia strumieni dochodów, opóźnień w operacjach, badaniach specjalistycznych, itd, to raczej winą jest tu marnotrawstwo i złe zarządzanie, bo pandemia została pokryta z budżetu unijnego. Zatem nie może być to wymówka na fatalną sytuację finansową.
W tej sprawie głos zabrał też Audytor Generalny, Odysseas Michaelides, który także zauważył, że Covid nie może być cytowany jako „alibi na wszystko”. Przypomniał, że ostrzegał od 2019 roku, że Okypy nie będzie w stanie zbilansować swojego budżetu, a tym samym osiągnąć autonomii finansowej do 2024 roku.
Większość pacjentów kieruje się do placówek prywatnych.
A dlaczego tak się dzieje? Wracamy do początku. Brak personelu albo personel niewykwalifikowany. Jak na przykład w Pafos na oddziale ratunkowym. Gdyby ten oddział miał dobry zarząd, to zwyczajnie by go zlikwidowano by nie pozostawiać społeczeństwa w niebezpieczeństwie.
Na chwilę obecną szpitale dysponują 751.lekarzami.
Za to jeśli chodzi o zarząd Okypy, pracowników biurowych jest ponad 500.
Więcej już chyba nie trzeba wyjaśniać.
Zostaw swój komentarz: