Złoto już czeka w skarbcu

To nie jest żart! Gdyby udało się Cyprowi ściągnąć długi, byłoby to po prostu idealne miejsce do życia.

Zapewne większość z Was płaci rachunki. Ewentualnie ma styczność z księgowością cypryjskich urzędów. Podatek za nieruchomość, Road Tax, czy pierwszy lepszy rachunek za prąd. Robiąc przelew na energię czuję się jak w „Ojcu Chrzestnym” gdzie Pan Bonasera przysięga wierność Vito Corleone w zamian za przyjaźń Don Vito. Może hiperbolizuję, ale wiecie o co chodzi. Z państwem, czy jego firmami, lepiej nie zadzierać. Okazuje się jednak, że to podejście jest dość…wybiórcze.

Ministerstwo Sprawiedliwości przedstawiło dokumenty sugerujące, że liczba niezapłaconych mandatów, kar i innych należności oscyluje, uwaga, o kwotę 300 milionów euro. Z czego „tylko” 256 milionów dotyczą należności wobec państwa. Mało tego, te dane dotyczą okresu od 1980 roku.

Od 1980 roku. Prawie 300 milionów euro.

Początkowo myślałem, że to jakiś żart, albo po prostu zła kwestia mojej interpretacji. Jednak patrzę na cypryjskie portale i ta informacja jest zupełnie na poważnie. Co ciekawe, nie dotyczy to tylko mandatów, czy wykroczeń, ale także:

– długów wobec instytucji miejskich, samorządowych
– zobowiązań wobec Cypryjskiej Organizacji Turystycznej
– zadłużenia wobec systemu zdrowotnego i emerytalnego
oraz wielu, wielu innych.

Zarówno Ministerstwo jak i służby tłumaczą się, że część tych wezwań nie została odebrana przez odbiorców, inna część została „zagubiona w tonie innych wniosków”, a jeszcze inne są obiektem przepychanek pomiędzy biurami w ramach sporu kompetencyjnego.

Na Cyprze pojawia się coraz więcej fotoradarów. Część osób to popiera, część się sprzeciwia. Jeszcze inni strzelają w pojazdy, ale to przykłady radykalne. Pytanie jednak, czy to wszystko ma sens, jeśli koniec końców cała para pójdzie w gwizdek? Ktoś odpowiedzialny za obsługę straci dzień, kierowca będzie zdenerwowany, bo cyknięto mu fotkę, a i tak z tego będzie jedno, wielkie NIC.

Z drugiej strony, te fotoradary często są budowane w miejscach na tak zwaną „wydrę”, byleby wydrzeć pieniążki od tych mniej uważnych. Jako kierowca, nie mam zdania. Nie mam na to wpływu, ale jednak wolę jechać wolniej, zamiast błyskawicznie na oddział szpitalny (nie polecam nikomu, z całego serca).

A te miliony, chyba można lepiej wykorzystać. Na przykład w infrastrukturę (by pomóc w utrzymywaniu balkonów, na przykład), edukację, sport, fotoradary, czy nawet w dopłaty do energii. Cokolwiek. A za to ja mogę się zobowiązać, by jechać tak, by mi nie cyknięto fotki. Patriotycznie. No i dla mojego portfela.


Zostaw swój komentarz:
[itfruit_adrotate_by_category]