Od dwóch dni na portalu huczy, tabuny klientów, biznesmenów i pseudobiznesmenów wrzuciło swoje trzy grosze. No to wrzucę i ja. Przynajmniej macie pewność, że po tym tekście nikt nie zażąda od Was pieniędzy.
Uwielbiam się kłócić w sieci. Naprawdę. Prywatnie jestem osobą, która raczej stuli gębę kiedy trzeba i się nie wychyla. Jak to było w jednym filmie „może moralnie stoję niżej, ale za to pożyję dłużej”. Szkoda, że tego poglądu nie podzielają inne osoby, które nie dość, że robią ludzi w…no robią, to jeszcze zarabiają na tym hajs. Dostawać kasę za takie rzeczy, przecież to prawie jak bycie politykiem!
Przy okazji dodam, że nie — nie znam nikogo w tym biznesie, nikt mi za to nie zapłacił (a szkoda!) i nikt mi za proponowanie jakiejś firmy nie zapłacił (również szkoda!).
Wielka rzecz, bo ktoś kogoś oszukał na pieniądze. Jakby to było coś nowego i nikt nigdy czegoś takiego nie zrobił. Historia, literatura, muzyka, filmy czy gry. Przykładów tego typu są setki, a jeśli nie i tysiące. Nie wiem, może ja mam w sobie jakąś wrodzoną niechęć do wydawania pieniędzy, albo po prostu jestem z natury nieufny, ale nawet ja wiem, że zawsze należy sprawdzać, na co się wydaje swoje własne pieniądze. To tak jakby nie szanować własnej pracy. No dramat. Dlatego też ja, młody i głupi (jak niekiedy da się o mnie poczytać) da Wam kilka porad.
- SPRAWDZAJCIE OFERENTA. Nie wierzcie opisom z Facebooka, bo tam można napisać wszystko. To tak jakbym ja na swoim koncie dał zdjęcie prezydenta USA, amerykańską flagę w tle i nazwał się Joe Bidenem. Wszelakie opinie też są tyle samo warte, bo można je zamieścić samemu albo kupić. Najlepiej popytać klientów, zadzwonić i popytać się samemu.
- USTALCIE OD RAZU CENĘ. By nie było żadnych niedomówień, określcie, co jest w cenie, w jakich ramach czasowych i co zawierają atrakcje. Nie bierzcie kota w worku. Bo to trochę tak jakbyście patrzyli na pudełko i je kupili z marszu, bez zapytania co w środku. Tak też potem kończycie z pięknym pudełkiem, ze złotą kokardą, zawierający w środku coś brązowego i bardzo śmierdzącego. Zła inwestycja.
- POPROŚCIE O PAPIERY, DOKUMENTY, CERTYFIKATY. Jeśli jest to człowiek, który zapewne będzie się miał za alfę i omegę w kwestii Cypru, to zapewne takowe będzie miał. A jak nie ma, to patrz punkt pierwszy. Nie każdy musi mieć jakieś dokumenty, ale jeśli ktoś mówi, że ma firmę i jest „profesjonalistą” a nie Ziutkiem, który sobie dorabia, to raczej takie coś powinien mieć. Inaczej, no coś tu jest nie tak.
Niby trzy proste i wiadome kroki, ale wielu o tym zapomina, chcąc przyoszczędzić parę euro.
Jedyne co mnie wkurza, to ten wysyp żali, że Polak oszukuje Polaka. No bo przecież Anglik Anglika nigdy w ciula nie zrobił, a Cypryjczycy dla Cypryjczyków są zawsze mili i uprzejmi. Ja to bym ujął inaczej. Człowiek po prostu oszukał człowieka na pieniądze i narodowość nie ma tutaj znaczenia. Znam wielu ludzi, wielu narodowości, o których mogę powiedzieć, że ich znam. A są też tacy, zarówno Anglicy, Polacy jak i, nie wiem, Rosjanie, którym bym nie dał miski z wodą dla mojego kota napełnić. Ot, tyle.
Jak mawiał Dario w „Ślepnąc od świateł” ludzie, ludzi robią. Zarówno dobrych jak i złych.
Dlatego następnym razem, proponuję, nie tyle patrzeć na narodowość, czy cenę, ile przede wszystkim na jakość usług i papiery. Bo to, że ktoś „priv” poleci mi Ziutka, Mietka czy Cześka znaczy tyle, co ogłoszenie mnie przez samego siebie królem Polski. Megalomania godna schowka na szczotki Maxa Kolonko.
Może i na koniec będziecie mieli mniej w portfelu, ale za to więcej we wspomnieniach, no i w dobrym nastroju.
A ja, znowu się usunę w cień, do czasu aż znowu będzie raban. Wtedy znowu wrócę. No i znowu będziecie mogli się ze mną w większości nie zgadzać.
Zostaw swój komentarz: