Nie wiadomo czemu, ale cypryjskie etykiety produktów spożywczych dostępnych w sprzedaży są bardzo ubogie. Można wprost powiedzieć, że nie są trzymane europejskie standardy oznakowania. Nie zapomnę nigdy zdziwienia sprzedawcy w jednym ze sklepów gdy poprosiłem o informację ile mięsa jest w boczku sprzedawanym w ofercie po 2,95€ za kilogram (inny boczek był po 5,95€). Odpowiedź była następująca:
Żarty Pan dobie robi? Ile mięsa ma być w boczku? Przecież to jest mięso!
Postanowiłem być uparty i doprowadzić sprawę do końca. Poprosiłem o skład. Skończyło się na udowadnianiu, że u innych producentów jest 90-95% mięsa (reszta to woda i dodatki smakowe) co wyraźnie było napisane na etykietach. Kierowniczka stoiska przyszła z menagerem sklepu, który pokazał mi listę dodatków do boczku. Oprócz kilkunastu „E” okazało się, że w boczku było zaledwie 70% mięsa a reszta to woda, sól i żelatyna. I tu pojawia się wyjaśnienie czemu po usmażeniu z 1 kilograma mięsa robi się go dużo mniej! Czyżby Cypryjczycy nie wiedzieli, że na rynku są dostępne specjalne maszyny wstrzykujące wodę i przyprawy? Czy nie dziwi ich to, że kurczakiem, który waży w zakupie prawie 2 kilogramy nie może się najeść czteroosobowa rodzina? Nie dziwi ich to, że gdy „tłuszcz” z robionej właśnie suvli spada na żar to się nie pali tylko wręcz gasi płomienie? Właśnie dlatego, że to woda a nie tłuszcz!
Polacy są bardziej uświadomieni. Wpływ na to miała zarówno Magda Gessler jak i Katarzyna Bosacka. Panie te pokazują w swoich programach telewizyjnych czego się wystrzegać i czego po prostu nie jeść. W Polsce urzędy dbają o to, aby konsument był prawidłowo poinformowany – na Cyprze jeszcze do tego nie doszli. Może po prostu nie dociera do nich, że w ten sposób wszyscy zarabiają kosztem konsumentów?
Sami zresztą na pewno słyszeliście od Waszych rodziców czy dziadków, że dawniej 1 kg szynki był robiony z 1,5 kg mięsa, teraz z 1 kg mięsa robi się 2 kg szynki…
Zostaw swój komentarz: