Mieszkańcy Cypru bez problemu rozpoznają kto jest turystą a kto miejscowym. Jak? To jest bardzo proste – sposób ubierania. Bardzo mało miejscowych założy koszulkę, czapkę czy klapki z nadrukiem „Cyprus” albo nosi żółtą opaskę „all inclusive” jednego z hoteli.
Z tego właśnie powodu cypryjskie ulice pełne są „naganiaczy” zapraszających do środka barów czy restauracji. Oczywiście, jesteście przekonywani w dowolnym języku (także po polsku), że w środku czeka Was super oferta na jedzenie czy napoje. I jak tu się nie skusić?
Jedna z naszych czytelniczek pracuje w pobliżu jednego z tego typu pubów. Miejscowi wiedzą co to jest naprawdę, ale turyści nie mają bladego pojęcia. Turysta dał się zaprosić do tego typu baru. Był uradowany i doceniony gdy po wejściu otoczył go wianuszek dziewcząt. Nie odmówił im oczywiście postawienia po drinku. Zdziwił się jednak bardzo, gdy musiał zapłacić rachunek, a ponieważ nie miał przy sobie „drobnych” został odprowadzony przez jednego z „kelnerów” do pobliskiego sklepu w którym rozmienił banknot 500€. Ile zapłacił? Zgadniecie? 480€! Za kilka drinków. Grzecznie wręczył odliczoną kwotę kelnerowi (jeszcze w sklepie) i z duszą na ramieniu czym prędzej opuścił sklep.
Oczywiście o całym procederze doskonale wie policja i wszystkie możliwe instytucje. Dowodem na to niech będzie fakt, że wczoraj w Pafos policja zorganizowała prowokację. W tego typu pubie pewnemu turyście zaproponowano „dodatkowe” usługi. Okazało się jednak, że turysta współpracował z policją. Od właściciela pubu (72. latka) dostał propozycję sexu z jego 39. pracownicą. Jakież było zdziwienie właściciela, gdy do lokalu nad pubem wkroczyła policja i znalazła 2960€ (w tym dwa oznaczone wcześniej banknoty 50€, którymi zapłacił „turysta”). Kobietę i właściciela pubu aresztowano pod zarzutem sutenerstwa.
Dwa razy pomyślcie zanim komuś postawicie drinka!
Zostaw swój komentarz: