Urzędniczy Sajgon

Biurokracja, setki formularzy a i tak na końcu nie można być pewnym, że załatwimy sprawę w urzędzie.

Jeśli jesteście takimi nieogarniętymi w meandrach biurokracji człowiekiem jak ja, to wizyta w urzędzie jest dla Was nie lada wyzwaniem. Każdy ma swój słaby punkt. Supermen ma kryptonit, polscy piłkarze mają grę w piłkę, a ja załatwianie jakichkolwiek spraw urzędowych. Jeśli jednak myśleliście, że polskie urzędy to istne piekło, to nikt z Was nie załatwiał spraw urzędowych w cypryjskim urzędzie. Jakichkolwiek.

Tak, wiem, że zaraz rzucicie coś o dowodzie anegdotycznym. Może to i prawda, może takie moje życiowe szczęście, że zawsze trafiam albo na służbistów, którzy z gracją oficera KGB egzekwują przepisy, albo totalnych biesiadników, którzy powinni być nominowani do Pokojowej Nagrody Nobla, bo tak beztroskich ludzi, którzy mają wywalone na cokolwiek to chyba nie widziałem. Nie przeczę, że są jednostki uprzejme, pomocne, bo i na takie trafiałem. No, ale „na miły Bóg”, czemu najczęściej to są podstarzali ludzie, z których bije zgryzota i chęć uwalenia petenta. Jakby to było ich pracą, pastwienie się nad człowiekiem, który chce jeden świstek, którego znaczenia często i tak nie rozumie, bo to jest napisane taką greką, że mogliby tam nawet napisać o sprzedaniu mnie na organy – i tak bym to podpisał.

Mój znajomy opowiedział mi historię, w którą uwierzyć nie chciałem póki nie pokazał mi dokumentów. Pochodzi z Czech, prawo jazdy ma od prawie 10 lat. Chciał je sobie wymienić na cypryjskie, może z wygody, nie wiem. Jako iż Czechy są w Unii to raczej nie powinno być problemu. Pani jednak objaśniła i uprzejmie poinformowała, że w świetle przepisów to prawo jest jak nowe, a on sam jest tym samym nowym kierowcą. Portfel płakał przy pierwszym ubezpieczeniu, uwierzcie mi.

Siedzę tak sobie w poczekalni trzymając te dokumenty i pocąc się ze strachu, że czegoś zapomnę. Owszem, wszystko jest często napisane na stronie, ale jest czasem tak sprzeczne, że nie wiem czy powinienem mieć formularz A,B, D, czy może Z. Stres porównywalny z maturą z matematyki, uwierzcie mi na słowo. Żebym chociaż miał odwagę kogoś zbesztać, okrzyczeć, walczyć o swoje. Po chwili jednak dociera do mnie, że nic mi to nie da, a tylko narobię sobie wrogów i gdy będę chciał coś załatwić to będę miał pod górkę. A po co mi to?

No i tak siedzę dwie godziny w kolejce, trzymam ten numerek w ręku, po czym radośnie kierownik zmiany oznacza, że zamykamy, sorry-gregory i że jak nie zdążyliśmy to mam przyjechać jutro. Numerek? Panie, nic nie znaczy, to nie Lotto. Nawet nie wiecie jak się zagotowałem. Już rodziły mi się w głowie scenariusze istnej „Nocy oczyszczenia” gdzie uzbrojony w M4A1 sieję terror i zniszczenie. Jednak się nie łamię. Nie poddaję się. Wiem bowiem, że jutro też jest dzień. Zawsze mogę znowu przyjść. A to poznam przy okazji Pafos, a to wypiję kawę.

Trzeba patrzeć na pozytywy. Prawda?


Zostaw swój komentarz:
[itfruit_adrotate_by_category]

Discover more from CYPR24

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading