Zawsze wychodziłem z założenia, że na wycieczkach się patrzy, zwiedza, a jak się baluje to w hotelu, bo na wycieczce nie jesteśmy sami.
Do tego tekstu zachęcił mnie wpis na jednej z grup. Jestem na wielu, ale najczęściej się nie udzielam. Nie mam nic do powiedzenia, ale czytanie „płaku płaku” osób, to taka moja wstydliwa przyjemność. Wiecie, niektórzy czytają o patologii w internecie, inni w telewizji, a ja sobie lubię poczytać tego typu bzdury. Każdy ma coś w swoim arsenale, ale mi to nie oceniać. Niestety bowiem, ale musi się dostać naszym rodzimym turystom, i mówię to z żalem, bo 90% z nich to w porządku ludzie, z którymi sam chętnie poszedłbym na piwo.
Najczęściej są to grupy, przeważnie z rodzinami, które myślą, że to lata osiemdziesiąte, a Cypr to jezioro Balaton. Nie wiem, na Węgrzech nigdy nie byłem, tym bardziej tych komuszych, ale raczej nie wydaje mi się, by alkohol lał się litrami. Bo o to właśnie się sprowadza. Alkohol.
Zanim ktoś jednak będzie walił włócznią agresji we mnie, to pragnę przypomnieć, że piję więcej piwa niż reszta redakcji Cypr24 razem wzięta. Browarnicy z KEO i Leona przysyłają mi kartki na święta, a minister gospodarki Cypru dba o moje zdrowie, bo akcyza, którą płacę stanowi dużą część państwowego budżetu. Jest jednak różnica między piciem w domu, jak ja, niż robieniem syfu na zewnątrz i robienia problemu.
„Bo jak to? Zwrócił uwagę? HURR DURR JAK TAK MOŻNA?”. Te teksty słyszę nagminnie. Uwierzcie mi lub nie, ale jak jeżdżę w wiele miejsc, i piję to i owo, nikt nigdy mi uwagę o nic nie zwrócił. Dlaczego? Bo prawdopodobnie nie jestem głośno. No właśnie! Wakacje rzecz święta! Ja rozumiem chęć bawienia się, ale może grupa Francuzów albo Niemców siedząca obok tego nie podziela. Może jednak chcą zobaczyć coś więcej niż śpiewanie „Hej Sokoły” w autokarze. Albo może to ja jestem roszczeniowy, dziwny, albo po prostu głupi.
Zawsze wychodziłem z założenia, że na wycieczkach się patrzy, zwiedza, a jak się baluje to w hotelu, bo na wycieczce nie jesteśmy sami. Widocznie jednak trzeba ludziom to przypominać, bo przecież jak zapłacili, to mogą wszystko. Jeśli tak, to potem proszę nie pisać postów o Anglikach, którzy sikają po ścianach Krakowa, albo robią burdel w knajpach, bo przecież też zapłacili! Jednak, jak to często bywa, percepcja człowieka kończy się na jego M3.
Dlatego moja prosta rada. Cieszcie się wakacjami i wycieczkami, a na danie w szyję (cytując pewnego prezesa) zawsze przyjdzie czas. Macie całe dnie! A jednocześnie coś zobaczycie i oszczędzicie ludziom rabanu, a mi wyjaśniania takich oczywistych oczywistości.
Zostaw swój komentarz: