Alek przyleciał na Cypr i utknął na lotnisku
Okazuje się, że historia Alka, niepełnosprawnego Polaka z Mikołowa o którym pisaliśmy wczoraj, miała swój początek na lotnisku w Katowicach. To tam właśnie obsługa zabrała mu wszystko co było mu potrzebne do tego aby spokojnie i bezstresowo uczestniczyć w cypryjskim maratonie. Zabrano mu jedzenie, napoje i dodatkowo skasowano za to, że nie odprawił się internetowo za lot. No w końcu to był WizzAir, ale szczerze powiedziawszy mogliśmy się spodziewać więcej empatii ze strony obsługi lotniska.
Alek wylądował w Larnace i utknął na lotnisku. Dlaczego? Teoretycznie miał wszystko świetnie zorganizowane – transport do Limassol, nocleg w hostelu…
Co więc się stało? Przez spóźniony samolot nie zdążył na autobus do Limassol, a w hostel, w którym miał zarezerwowane noclegi nie był przystosowany do obsługi osób niepełnosprawnych. Brakowało podstawowej rzeczy – windy. Alek pomyślał chyba tak samo jak każdy z nas – skoro obiekt jest kilkupiętrowy winna powinna być wystarczająco duża aby zmieścił się w niej wózek. I tu niespodzianka – nic takiego nie miało miejsca!
Jedna ze znajomych Alka wystosowała apel w internecie:
Bardzo późna godzina opublikowania postu (około północy) spowodowała to, że mało osób miało możliwość jego zobaczenia. Bądźmy szczerzy – o tej porze ludzie śpią. Apel zobaczył jednak Tomek, który zareagował natychmiast – umieścił go w jednej z grup skupiających Polaków mieszkających na Cyprze. Administrator grupy zaakceptował post od ręki.
I tu zaczął się kolejny problem – fala hejtu jaka wylała się na Alka i Tomka. Komentarze członków grupy mówiące o oszustwie, naśmiewające się z Alka i z tego, że nie zorganizował sobie wszystkiego, że liczył na ludzi, że mu wszystko zorganizują itp. Pomimo tego, że przecież nikt jego historii nie znał i nie wiedział co tak naprawdę się stało, że niepełnosprawny Polak został w Larnace na lodzie!
Mimo wszystkich ataków i hejtów udało się! Alek dotarł do Limassol, wziął udział w imprezie, miał gdzie spać i co jeść! Jak powiedział w rozmowie z nami Tomek, Alek miałby dużo lepszy czas, ale w ostatniej chwili tuż przed startem maratonu urwało mu się kółko przy wózku (to z tyłu, które zabezpiecza aby wózek nie przewrócił się gdy jest silnie odpychany podczas wyścigu). Niestety, administracja wspomnianej grupy nie zgodziła się na pilną publikację posta o tym, że potrzebna jest pilnie spawarka i wózka nie udało się na czas naprawić.
Pomimo wielu przeciwności losu Alkowi udało się ukończyć maraton. Cypr bardzo mu się spodobał, mimo tego że dał mu w kość.
W przyszłym roku Alek wraca na Cypr aby ponownie wziąć udział w Maratonie w Limassol. Redakcja naszego portalu zobowiązuje się pomóc w organizacji wszystkiego co będzie tylko konieczne, aby przyjazd Alka był tym razem bez przygód. Jeśli tylko będziemy Ci pomocni w jakikolwiek sposób – daj nam znać!
I apelujemy – nie chcecie pomóc – nie przeszkadzajcie!
Zostaw swój komentarz: