Nie lubię noworocznych postanowień. Tak, wiem, mówiłem o tym coś w tekście na Nowy Rok. Pora jednak spojrzeć na trochę głębiej, albo może starać się spróbować. Każdy jakieś postanowienia ma, najczęściej związane z kompleksami, albo po prostu chęcią bycia ciut lepszym człowiekiem. Idea piękna, wręcz ujmująca, lecz jak to zwykle bywa. Teoria swoja, a praktyka jak zwykle pokaże nam środkowy palec, ustawiając nas do miejsca w szeregu. Dlatego zacznijmy:
1. Postanowienie o lepszym zorganizowaniu. Jedno z nieszkodliwych, acz najbardziej zdradliwych. Jest ono o tyle interesujące, że dotyczy ono person, które najczęściej z organizacją mają wspólnego tyle, co reprezentacja Polski w piłce nożnej z grą w piłkę. Przez parę dni idzie idealnie, idyllicznie niemalże. Jednak im więcej obowiązków, tym wiara i systematyczność spada. Na koniec, niezauważalnie, wracamy do punktu wyjścia. To postanowienie często też dotyczy uczniów i studentów, ale uczniowie po czasie i tak mają wywalone, a studenci w trakcie postanowienia są w stanie takiego upojenia, że nawet o nim nie pamiętają.
2. Postanowienie o rzuceniu palenia. Personalnie jest ono dla mnie obce, bo ja, mimo iż palaczy mam naokoło — nie podłapałem tego nikotynowego flow. Palenie papierosów dla mnie jest tożsame ze wpychaniem sobie rozżarzonego węgla do ust. Efekt ten sam, dym ten sam, a jakże taniej! Tacy ludzie najczęściej kupują sobie różnego rodzaju plastry, gumy do żucia, albo materiały relaksacyjne. Jednak życie szybko to postanowienie weryfikuje. Rachunki, praca, wkurzający ludzie. Wszystko to powoduje, że wracacie do tego nałogu. Co w sumie jest dobre, bo alternatywą dla tego, jest zrobienie „Teksańskiej masakry piłą mechaniczną na żywo”.
3. Postanowienie o zrzuceniu wagi. To najczęściej dotyczy osób, które chcą zadbać o zdrowie, albo kobiet, które mają kompleksy, choć ich mieć nie powinny. Nie wiem, może jestem idealistą, ale dla mnie osobiście, nieważne ile kobieta ma na wadze, a ile w głowie i w mowie, ale może to ja jestem debilem. Kilogram na wadze nie zastąpi dobrze spędzonego czasu. Plany treningowe, diety, wszystko rozpisane. Jednak gdy po kacu przychodzi czas na trening, szybko się okazuje, że oglądanie filmu „Rocky” nie nastawia do treningu, a „Włoski Ogier” był już trochę napakowany, więc po tygodniu biegania, kaloryfera nie wyrzeźbimy. W trochę innej sytuacji są ci, którzy zapłacili za karnet na siłownię z góry, bo chodzą, by mieć przeczucie, że nie stracili pieniędzy.
4. Postanowienie o pracy nad sobą. Wszelakiego rodzaju kursy i hobby, które mają zwiększyć naszą samoświadomość. Ćwiczyć umiejętności. Najczęściej jest to robienie jakichś szydełek, albo koralików. Nie mnie oceniać, moja twórczość ma swój peak w pisaniu tekstów na komputerze. Potem robią fotki owych „dzieł” na social mediach, jakby szykowali dla nich miejsce w Kaplicy Sykstyńskiej. Gdy jednak odzewu nie ma, porzucają ją, pokazując przy tym, że nie o pasję chodzi, a o poklask.
5. Postanowienie o byciu lepszym i miłym dla innych. Moje ulubione postanowienie. Moje nemezis. Wiecie, ile razy się tego podejmowałem? Mógłbym to wyliczać, ale szóstym już mi się nie chciało. Staranie się o to na Cyprze, to trochę tak, jak staranie się o piasek w Arktyce? Kto bowiem nie dostawał szału czekając w kolejce do Road Department w Pafos, ten nie zna życia. Paczka nie przyjdzie? No cóż, przyjdzie jutro. List z wezwaniem do zapłaty za prąd przyjdzie dzień przed terminem ważności? Signomi, ale tak się znalazło i co z tym zrobisz. Ktoś ma przyjechać i zrobić Ci tę elektrykę, by nie wywalał bezpiecznik? Daxi, przecież jak działa to działa, a jak coś to wezwiesz. Zadanie nie do wykonania. Pomijam też lejący się wśród turystów alkohol. Szanowni Państwo, ja to rozumiem. Sam za kołnierz nie wylewam i mam multum świadków. Jeśli jednak widzę, że turysta, w biały dzień <tu padło masę określeń wykreślonych dla potrzeb procesowych> wywraca się z powodu upojenia, to coś jest tu nie tak. Można się przecież spić w domu. Więcej godności i taniej.
Wszystko to jednak łączy jedno. Jak już mówiłem. Jeśli Wam się uda, to jesteście wielcy, bo coś zrobiliście w swoim życiu i możecie być dumni. Jak Wam się nie uda? Też możecie być dumni! Wielu się nie udało, a sam fakt, że spróbowaliście, czyni Was lepszym od tych, co im się nie chce ruszyć, tylko tkwią w bagienku swojej nieudolności. Tak czy tak szacun.
A ja, mimo wszystko, będę z Wami. Nawet jeśli przy tym Was poddenerwuję.
Jak teraz.
Tak myślę.
Powodzenia!
Zostaw swój komentarz: