Właściciele lokali mówią wprost: albo pomoc państwa albo bankructwo
Wyobrażacie sobie pobyt w nocnym lokalu i imprezowanie bez możliwości tańczenia? Wiele osób także sobie tego nie wyobraża. A właśnie w taki sposób ma odbywać się „zabawa” zdaniem cypryjskich władz w czasie pandemii.
W komunikacie PASIKA (stowarzyszenie właścicieli ośrodków wypoczynkowych), który podpisał sekretarz generalny Fanos Leventis napisano, że ostateczny cios dla branży rozrywkowej przyniosły dodatkowe środki ograniczające w okresie świątecznym, które zwiększyły negatywne skutki już wywołane przez poprzednie środki „oddzielające obywateli między zaszczepionymi i nieszczepionymi”.
Cypryjski rząd nie zamknął lokali ale w praktyce zabronił się w nich bawić.
Właściciele firm za wszelką cenę chcą utrzymać pracowników – zobowiązali się ich nie zwalniać minimum do końca lutego przystępując do wcześniej ogłaszanych planów wsparcia.
Trudna sytuacja firm, które zostały dotknięte nałożonymi środkami, znajduje się w najgorszym momencie od początku kryzysu pandemicznego. Firmy nie są w stanie spłacać swoich zobowiązań wobec państwa, takich jak składki, podatki, opłaty komunalne i rachunki za prąd, zobowiązań wobec banków, dostawców i właścicieli lokali z tytułu opłacania czynszów.
Władze Cypru wymyśliły idealne rozwiązanie – nie zamknęły gospodarki w taki sposób jak to było jeszcze kilka miesięcy temu, ale w praktyce zabroniły klientom odwiedzać część miejsc.
Zostaw swój komentarz: