Prezydent Cypru Nikos Anastasiadis oświadczył w piątek, dzień po międzynarodowej konferencji w Genewie w sprawie zjednoczenia podzielonej od ponad 40 lat wyspy, iż jest nadzieja na porozumienie pokojowe, ale turecka armia musi wycofać z Cypru swoje oddziały.
Jak mówił na konferencji prasowej Anastasiadis, na zorganizowanym pod egidą ONZ szczycie „wytyczono drogę, która daje nadzieję” na porozumienie.
W czwartek w Genewie, po trzech dniach rozmów prezydenta Cypru z przywódcą nieuznawanej przez społeczność międzynarodową Republiki Tureckiej Cypru Północnego Mustafą Akincim, zebrała się konferencja z udziałem szefów dyplomacji Turcji i Grecji – gwarantów bezpieczeństwa i niepodległości wyspy – oraz byłej potęgi kolonialnej, Wielkiej Brytanii.
W piątek prezydent Cypru zastrzegł jednak, że cypryjscy Grecy domagają się wycofania z wyspy ok. 30 tys. tureckich żołnierzy, którzy stacjonują tam od 1974 r. Wówczas greccy nacjonaliści w porozumieniu z juntą wojskową w Atenach obalili pierwszego prezydenta niezależnej Republiki Cypryjskiej arcybiskupa Makariosa. Turcja zareagowała interwencją wojskową i Cypr Północny oderwał się od Republiki Cypryjskiej.
Zdaniem Anastasiadisa to tureccy żołnierze są „źródłem braku stabilizacji (…) i powodem, dla którego cypryjski konflikt trwa już 43 lata”. „Należy skupić się na przedyskutowaniu sposobów znalezienia rozwiązania, które odpowie na obawy wszystkich Cypryjczyków dotyczące bezpieczeństwa” – mówił. Dodał, że udział Turków w rozmowach wskazuje, iż są oni gotowi do współpracy.
Na wypowiedź Anastasiadesa zareagował natychmiast prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan. „Jasno powiedzieliśmy Cyprowi i Grecji, że nie powinni oczekiwać rozwiązania (konfliktu), które nie przewiduje Turcji jaka gwaranta (bezpieczeństwa). Będziemy tam na zawsze” – mówił w piątek dziennikarzom w Stambule.
Tymczasem portal Politico Europe w czwartek nie wykluczył, że interes w niedopuszczeniu do zjednoczenia Cypru może mieć Rosja. „Porozumienie pokojowe zmniejszy napięcia na linii Unia Europejska-Turcja, otworzy drogę do formalnej współpracy UE z NATO (zablokowaną, ponieważ Turcja i Cypr oficjalnie się nie uznają), da Turcji nowe źródło importu gazu ziemnego oraz będzie dyplomatycznym sukcesem Brukseli po wielu porażkach w 2016 roku. Żadna z tych zmian nie leży w interesie Rosji” – czytamy na portalu.
Według Politico Europe cypryjscy Grecy obawiają się, że „Moskwa wykorzystuje media masowe i społecznościowe oraz powiązania ze skrajnymi partiami politycznymi i greckim kościołem prawosławnym do storpedowania rozmów pokojowych”. Jak poinformowało źródło w gabinecie Anastasiadesa, „rząd jest świadomy działania Rosjan i monitoruje sytuację”.
„Istnieje obawa – pisze Politico Europe – że (Rosja) posłuży się tzw. miękką siłą (soft power), by wpłynąć na opinię publiczną – zwłaszcza w przypadku, gdy strony konfliktu osiągną porozumienie”.
Politico Europe również zwrócił uwagę, iż „rosyjski ambasador na Cyprze Stanisław Osadczyj był jedynym zagranicznym przedstawicielem na grudniowym spotkaniu pięciu małych partii politycznych, na którym wyrażano sprzeciw wobec zjednoczenia wyspy oraz krytykowano rolę Anastasiadesa w negocjacjach”.
„Niedługo po tym ambasador został wezwany do cypryjskiego MSZ w celu złożenia wyjaśnień i parę dni później wyraził swoje poparcie dla porozumienia pokojowego oraz gotowość do uczestnictwa w spotkaniu w Genewie, gdyby zaproszono na nie wszystkich stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ” – napisał Politico Europe.
Rzecznik cypryjskiego rządu Nikos Christodoulides powiedział, że uczestnicy negocjacji chcą jak najszybciej powrócić do stołu rokowań. W specjalnym oświadczeniu poinformował że najpierw – 18 stycznia – spotkają się eksperci wszystkich stron. Według szefa greckiej dyplomacji Nikosa Kodziasa do wznowienia negocjacji może dojść już 23 stycznia.
Na podstawie materiałów PAP
Zostaw swój komentarz: