Na straży prawa

Policja – umundurowana (służba mundurowa) i uzbrojona formacja służąca społeczeństwu i przeznaczona do ochrony bezpieczeństwa ludzi oraz do utrzymywania bezpieczeństwa publicznego i porządku publicznego; jeden z organów ścigania. Tak jest w teorii. Jak zaś w praktyce. Jak się pewnie domyślacie, skoro trafiła ona do tej serii, to obraz jej jest raczej zupełnie inny.

Zacznijmy od tego, że nie jestem typem, który pluje na policję. Nie jestem gangsta ziomem z klipów z lat 90′. Jeśli dostałem jakiś mandat w Polsce, to albo za przejście na czerwonym po 23 na pustej ulicy miasta, albo za picie w miejscu publicznym, bo i tak się zdarzało. Nie miałem z tym problemu, w końcu prawo jest, jakie jest i skoro się na nie godzę, to znam też jego konsekwencje. To znaczy, tak jest w Polsce, gdzie co czas czytam o państwie policyjnym, dyktaturze, oraz o działaniach z rodem SB, chociaż większość tego typu tekstów piszą ludzie tacy jak ja, urodzeni po 90′.

Cypryjska policja jest natomiast totalnym przeciwieństwem. Słowo, gdybym miał nominować kogoś do Pokojowej Nagrody Nobla to właśnie te służby mundurowe. Miałem z nimi styczność parę razy, głównie kontrole drogowe. Jakimś cudem żaden policjant nic mi nie zrobił, nawet się nie spojrzał i nie pałował. Może mam jakieś szczęście, nie wiem sam. W każdym razie jeśli myślę o cypryjskiej policji, to jakiegoś strachu czy lęku nie mam. Może uczucie przypierniczania się jak ktoś ma gorszy dzień, ale to po prostu ludzki niefart.

Z drugiej strony, gdy czytam o tym, jak jacyś ludzie rozwalają część miasta i policja musi się z nimi ganiać po ulicy, to trafia mnie jasny szlag. Nie dziwię się bowiem ludziom, którzy koniec końców sami kupują pałkę, albo gnata, bo kiedy czytam, że w Limassol jakaś kobieta została napadnięta, skopana, zniszczono jej biznes, a na koniec okradziono z pieniędzy, to sam mam ochotę iść do sklepu niczym w GTA i kupić sobie pistolet. Przypominam sobie wtedy jednak, że moja celność jest na poziomie reprezentanta Polski w piłkę nożną przeciw poważnemu przeciwnikowi, więc nie chcę zranić niewinnego.

Wszystkim jednak malkontentom zadam jedno proste pytanie. Jakaś reforma? Jakiś pomysł? Z jednej strony niektórzy chcieliby legalizacji wszystkiego, by walczyć z „przemocowym państwem”. Z drugiej zaś mamy wszelkiej zwolenników strzelania za krzywe spojrzenie, pałowanie i wrzucanie na dołek na 24. Wielu jest takich mądrych, wielu ho-ho i ha-ha, ale kiedyś coś poważnego się stanie, to 112 sam się wykręca. To tak jak z tymi niezniszczalnymi, co nie ufają lekarzom (bo to spiskowcy wiadomo), ale gdy jest tragicznie źle, to tylko się modlą o przyjazd karetki.

A czy ja mam reformę? Nie. Nie znam się, nie jestem politykiem, ba! Nie mam nawet prawa wyborczego, by jakkolwiek coś zmienić. Jednak z zasadą – „myśl globalnie, działaj lokalnie” trzymam się przepisów, licząc na to, że gdy przyjdzie co do czego, ktoś kiedyś stanie po mojej stronie.

Tego też życzę Wam wszystkim. Nic chyba bowiem nie smakuje lepiej, niż herbata/woda czy też piwo, czy wino po ciężkim dniu pracy. W świętym spokoju.


Zostaw swój komentarz:
[itfruit_adrotate_by_category]