Wbrew pozorom też czytam Wasze wiadomości. Znaczy, nie odpowiadam na nie, gdyż moje zdolności rozwiązywania problemów są na poziomie wylewania wody z butów. Zostawiam to innym, bardziej obytym, zrozumiałym w temacie kolegom i koleżankom. Nie sposób jednak nie zauważyć, że ciągle pojawia się ten sam wątek. Testy. Przepustki. Paszporty. Zasady zmieniane częściej niż bielizna w domu wiadomego pochodzenia. Nic niewyjaśnione wprost, o wszystko strach i trzeba dopytywać. Ja się zastanawiam, czemu ministerstwo nie potrafiło tego zrobić raz a dobrze?
Tyle pieniędzy wydawane na programy, jeszcze więcej na jakieś wymysły tylko po to, by firemka znajomego Kyriosa dostała kontrakt. Kiedy jednak przychodzi do poważnych rzeczy, wtedy państwo znika niczym David Copperfield. Bo tak.
Chcesz się dowiedzieć o testach? Wyjaśnione to tak, że nie idzie zrozumieć niczego. Kiedy na rządowych portalach chcesz się dowiedzieć czegokolwiek związanego ze szczepieniami, to czujesz się, jakbyś spacerował po labiryncie Minotaura. Nic po prostu, nic konkretnego. Jakbyś czytał/a polską Konstytucję. Wszystko i nic. No i potem nie wiesz, czy masz rację i zrozumiałeś/łaś, czy jednak nie.
A to przecież wieczny strach. Szykujesz te papiery, drukujesz, ładujesz w teczkę, czy oprawiasz w ramkę. Pakujesz się do samolotu z myślą wędrującą z tyłu głowy, „a czy mam wszystko?”. Po czym lądujesz na lotnisku i urzędnik, z uśmiechem niczym jakiegoś więziennego strażnika, oznajmia Ci, że nie masz dokumentów, bądź tenże jest za mało żółty, zielony czy seledynowy. Co za koszmar.
Tyle się mówi o wyspie, że jest rajem dla turystów. Szkoda tylko, że gdy przychodzi do wyjaśnienia zasad to Cypr, zamiast zająć się tym, jak trzeba, zrzuca to wszystko na mniejsze podmioty czy portale takie jak my. Oczywiście nie oczekuję, by, niczym instrukcje z IKEI, tworzyli strony w 200 językach, w tym staroaramejskim, ale zlitujmy się. Za coś biorą te pieniądze, jakby nie było. A potem zdziwienie, że przylatuje ktoś na wyspę, nic nie wie, nie ma maski, ale przecież to lepiej prawda? Mandaty same się nie wlepią.
Dlatego dobrze radzę, nie bójcie się pytać. Słyszę bowiem głosy, że „pytać to wstyd”. Nic z tych rzeczy! Lepiej się dowiedzieć, zapytać kogoś, kto się zna, niż udawać, że wie się lepiej, a potem płakać na lotnisku i smarować teksty o segregacji i głupocie służb, bo i takie rzeczy też się zdarzały. A najlepiej być mądrym przed, a nie po szkodzie. Aby można było się cieszyć wakacjami.
Z drugiej jednak strony moimi faworytami są wszelakiej maści znawcy Cypru. Turyści, którzy nie byli tu ani razu, a wszystko wiedzą najlepiej, to jeszcze pół biedy. Tacy to tylko ułamek procenta, a i tak wyjaśni ich rzeczywistość. Moimi ulubieńcami jest ten typ stałych rezydentów, który tu jest tu, plus minus, pięć lat i ma się za alfę i omegę tematów wszelakich. Jeśli zadasz mu pytanie to albo stwierdzi, że jesteś głupi, albo byś sobie poszukał. Na jakieś proste pytania reaguje śmiechem, bo jak to ty śmiesz nie wiedzieć, przy okazji opieprzając Cię, że marnujesz jego czas. A to wszystko owinięte banałami niczym w najdroższy jedwab. Tak jakby przebywanie tutaj dłużej predystynowało do posiadania wiecznej racji. Paranoja.
Wszyscy jednak mamy jeden wspólny mianownik, o którym wspomniałem na początku. Informacyjna burdeloza. A to wszystko, tak naprawdę, na koszt podatników. Czyli nas samych. Jednak nie ma się co łamać, tylko sobie poradzić. A jeśli trzeba, to zapytać!
Zostaw swój komentarz: