Cypryjski Rząd stara się powstrzymać kraj przed wybuchem epidemii koronawirusa już w zaledwie kilka dni po podaniu informacji o pierwszych nosicielach znajdujących się na wyspie. Szybka reakcja i zapobieganie to priorytet Rządu.
Niestety paraliżuje to gospodarkę państwa, ale wszystko w trosce o zdrowie publiczne.
W Polsce Rząd uspokaja, obiecując odroczenia od zobowiązań czy kredytów, na Cyprze gwarantowane chorobowe, płatne po trzech miesiącach, przy pomyślnych wiatrach. Zwolnienia z podatków dla turystyki. Szkoły już zamknięte. Granice pewnie zamkną lada dzień.
Usłyszałam wczoraj że urzędnicy z Cieszyna zamieścili przy wejściach do Urzędu Miasta informację, że mieszkańcy proszeni są o załatwianie spraw telefonicznie lub mailowo, a tylko sprawy nieciepiące zwłoki na miejscu z zastrzeżeniem że obsługiwane będą tylko osoby „niekaszlące i niekichające”. Te ostatnie zostaną wyprowadzone z budynku przez ochronę.
Miałam okazję porozmawiać ze swoją koleżanką, pielęgniarką, od kilkunastu lat przebywającą we Włoszech.
Sytuacja jest zła. Ludzie są smutni i przygnębieni, nie wiedzą co będzie dalej.
Na dzień dzisiejszy dostępne dla społeczeństwa są tylko sklepy z artykułami spożywczymi i higienicznymi oraz apteki. Antyseptyków czy masek nie ma w ogóle. Wykupione.
Nie ma co marzyć o fryzjerze, kosmetyczce, żelowych paznokciach czy siłowni. Jeśli pracujesz w innym mieście musisz mieć specjalne pozwolenie na przejazd.
Ogólna kwarantanna. Ludzie mają nakaz pozostania w domach. Ale z przestrzeganiem tych nakazów kiepsko. W weekend była piękna pogoda, to się rozlazły całe rodziny z dziećmi po parczku. Mała wieś, jeden park. Czyli imprezy masowe odwołane, zatem mieszkańcy organizują sobie własne imprezy. Niektórzy choć zakaz łażenia, biorą na spacer psa, żeby popatrzeć co się dzieje wokół.
Na Cyprze siedem potwierdzonych przypadków zachorowania. Cztery przybyły z UK. Zapytałam koleżankę skąd wirus znalazł się we Włoszech? Jak podaje prasa i z czym zgadza się większość społeczeństwa, wirus przyleciał do Włoch prosto z Chin razem ze świętującymi tam swój Nowy Rok Chińczykami. A Chińczycy trzymają się swoich społeczności. Zazwyczaj wynajmują lub kupują dom, mieszkają tam hurtem, śpią w dzień, w nocy pracują w piwnicach kombinując tam jakieś te swoje oryginalne podróbki. Są to takie małe fabryki, mafie, praktycznie nietykalne przez policję.
Do szkoły dzieci nie prowadzają, do lekarzy nie chodzą, sami się w domu leczą. Dlatego bardzo ciekawe, skąd ten wirus jeśli oni sami się izolują.
No i właśnie! Tam gdzie największe skupisko Chińczyków, tam wybuchła panika. Ludzie uciekali jak mogli z okolic ognisk. I tak sobie poszedł wirus po Europie. Do sytuacji nie doprowadzili nieświadomi choroby Chińczycy spędzający urlop w kraju, ale osoby już świadome epidemii.
Niestety wszyscy nie możemy się odizolować. Nie możemy też uciekać.
Całe to szaleństwo należy spokojnie przeczekać.
Podzielcie się z naszymi czytelnikami jak sytuacja wygląda w waszych miastach?
Zostaw swój komentarz: