Rok 1988. W Polsce powoli dochodzi do transformacji, na ekranach kin pojawia się pierwsza część „Nagiej Broni”, a piłkarze szykują się do Mistrzostw Świata we Włoszech. Impreza, która miała się odbyć w 1990 roku, miała być wyjątkowa z wielu względów, ale mało kto pamięta o tym, że malutka wyspa Cypr też napisała swoją historią na tym turnieju. Znaczy w kwalifikacjach, bo na samą imprezę rzecz jasna nie pojechali.
Nie uprzedzajmy jednak faktów. Nikozja, rok 1988. Peryferia futbolu. Poza paroma klubami, które jeżdżą co jakiś czas dostawać od innych w cymbał, wyspa jest dla reszty piłkarskiego świata niczym Yeti, Potwór z Loch Ness czy udane telewizyjne zakupy. Po prostu nie istnieje. Na tę „piłkarską czarną dziurę” przyleciała reprezentacja Francji, i to z nie byle kim jako selekcjonerem. Michiel Platini. Mistrz Europy, gwiazda Serie A, jeden z najwybitniejszych francuskich piłkarzy, potem działacz, szef UEFA zawieszony za korupcję, a jako wisienka na torcie dobry przyjaciel prezesa PZPN Zbigniewa Bońka. Skład też nie byle jaki. Jeśli ktoś obeznany w temacie spojrzał na składy, to by powiedział, i tu cytat byłego selekcjonera reprezentacji Polski, „C**** grają, o********y ich.” (autentyk)
Jakież jednak było zdziwienie samych piłkarzy jak i całego stadionu gdy okazało się, że to nie prawda. Reprezentacja Cypru grała jak, nie szukając zbędnych metafor, nie ona. Klepka w polu karnym? Proszę bardzo. Atak pozycyjny? Jak najbardziej. Ktoś z Ligue 1 na mnie biegnie, gdy sam popijając frappe pykam piłeczką w Limassol? Żaden problem, zaraz przestanie biec, bo go staranuję. Wszystko było pięknie do czasu aż w 44 minucie meczu, gdy Daniel Xuereb skierował piłkę do siatki. Aż prosiło się powiedzieć, „grali jak nigdy, przegrywają jak zawsze”. Taka też pewnie atmosfera panowała wśród całej około trzy tysięcznej publiczności na stadionie w Nikozji. Jednak tylko do czasu.
Radość Cypryjczyków po golu – źródło YouTube
W drugiej połowie Cypr nie odstawał zbytnio od wyżej notowanych rywali. Do dziś nie wiadomo co stało się w polu karnym Francuzów, ale bardziej wyglądało to na starcie MMA, bądź dyskusję o polityce pod ciemną bramą w Łodzi. Typowa kopanina, podczas której ktoś został sfaulowany i sędziujący ten mecz Emilio Soriano Aladren wskazał na wapno. Szok, niedowierzanie, Francuzi kłócący się z sędzia, a do tego cały stadion wrzeszczący wniebogłosy jakby już padła bramka. No, trochę wyprzedzili fakty, bo tak się stało. W 78 minucie Charalambos Pittas wykorzystuje karnego. Wynik się nie zmienił mimo tego, iż Francja jak oszalała starała się strzelić drugiego gola, a Platini rzucając damami lekkiego obyczaju na prawo i lewo zachęcał piłkarzy do większej walki. No, średnio mu się to udało.
W ogóle ten mecz był bardzo śmieszny z dwóch powodów. Po pierwsze, to był jedyny punkt jaki Cypr zdobył w tych eliminacjach. Zarówno z Jugosławią, Norwegią, Szkocją jak i Francją na wyjeździe dostawali klapsa w dziąsło. Statystyki są wymowne. Sześć bramek strzelonych, a straconych dwadzieścia. Jednak dobra, Cypru raczej to zbyt nie bolało, bo każdy realista wiedział, że w tej grupie jest niczym opiekun na szkolnej dyskotece. Bo musi. Jednak dla Francji ten remis był bardzo bolesny, gdyż nie zakwalifikowali się na mundial, co było uznawane, zresztą słusznie, za skrajną kompromitację. O jeden punkt więcej od podopiecznych Platiniego mieli waleczni Szkoci.
Sam Platini miał powiedzieć, po spotkaniu, że to dramat i za Chiny (nie użył tego słowa, ale też na „ch”) na tę wyspę więcej nie przyjedzie. W sumie to miał rację, bowiem z Cyprem nie miał okazji już zagrać, a po fatalnym występie na Euro 1992 został zrzucony ze stołka.
Do dziś eliminacje MŚ 1990 uznawane są we Francji za wstydliwy temat, o którym lepiej nie wspominać – i pomyśleć, że to wszystko przez malutką wysepkę.
Cypr jak widać nie tylko dla Turcji potrafi być jak drzazga, albo ten moment imprezy, którego nie chcecie pamiętać.
Zostaw swój komentarz: