Pamiętacie, jak kiedyś pisałem, że obostrzenia na Cyprze są losowane w bębnie maszyny losującej, albo poprzez zdrapkę. Okazuje się, że ta teoria nie jest wcale taka pozbawiona sensu. Inaczej nie mogę wytłumaczyć jakim cudem, grono – oficjalnie jakby nie było – ekspertów, może działać tak nielogicznie. Ostatni raz takie sprzeczne działania mogliśmy oglądać tylko podczas wywiadówek, gdy mówiliśmy swoim rodzicom, że jest w porządku, a na kartach jak byk oceny, no i przy okazji nieobecności. Taka to sprzeczność.
Minister Zdrowia dobrotliwie ogłosił zluzowanie obostrzeń. Chociaż bardziej nazwałbym to pogłaskaniem gospodarki, po kolejnym ciosie na wątrobę. Niby powoli wszystko się otwiera, ale tylko na SMS. Niby restauracje mają być otwarte, ale nie wiadomo, czy do tego czasu Minister znowu nie uzna inaczej. A najlepszym hitem w moim, i jak myślę nie tylko moim odczuciu, jest otwarcie Cypru na turystów. Bez hotelów, bez restauracji, bez przylotów, ale za to z systemem SMS.
Możliwe, że Pan Minister podpatrywał, jak działają lotniska podczas pandemii. Szukał, szukał, znalazł Radom. Samolotów nie ma, ale lotnisko stoi. Czyli co? Da się? Da się. No to myk, dekrecik. Asystent wydrukuje, dobra niech mi się tu nie włóczy, pora na frappe.
Ja rozumiem, że wyspa może powoli szykować ruch turystyczny. Jednak wszystko to jest prowadzone tak chaotycznie i na opak, że…pozwólcie, że się posłużę przykładem. Macie linię montażową. Macie zrobić samochód. Spotykacie się z całym zespołem, montujecie go – i nagle kłótnia. Jakiego ma być koloru? Czerwonego? Wtedy będzie szybszy. Biały? No, będzie tańszy. A to, że przy okazji nie ma silnika i kół, to inna sprawa. Bez uwolnienia gospodarki, nie będzie turystów. A turystów nie będzie, bo nikt nie chce latać. A może to też dlatego, że sami nie wiedzą, co Cypr planuje.
Jedno jest pewne. Europa obecnie to jedno wielkie pijackie wesele, gdzie nikt nie wie, co robi. Szwajcaria gra w rogu na akordeonie, Wielka Brytania po Brexicie jest jak ten pijany wujek na weselu, który opowiadał, jak to kiedyś było i jaki on nie był. A Cypr? Stoi gdzieś tam w kącie, no i się zastanawia, czy właściwie jest na weselu, czy na pogrzebie.
Zostaw swój komentarz: