Sytuacja, która opisujemy miała miejsce kilka lat temu w latach 2005 – 2007 i w roku 2011. Właśnie w tym okresie Rosja nałożyła sankcje i nie pozwalała wwozić na swoje terytorium jabłek pochodzących z Polski. W tym okresie jednak Cypr i Rosja były w wyśmienitej komitywie i współpracowały we wszystkim.
Polak jednak potrafi. Cypryjczyk też.
Cypr postanowił zarobić na sankcjach. Precyzyjnie rzecz ujmując w procederze sprzedaży polskich jabłek pośredniczyły cypryjskie firmy. Produkty z napisem „Produced in Cyprus” nie były przecież objęte rosyjskim embargiem.
Na Cyprze błyskawicznie narodziły się firmy, które zaczęły sprzedawać rzekome cypryjskie jabłka m.in. na Białoruś i Litwę. Polskie jabłka nie musiały nawet płynąć na Cypr. Wjeżdżały do jednej ze specjalnych stref ekonomicznych na Białorusi a wtedy pośrednik sygnalizował cypryjskich partnerom przybycie dostawy i czekał na odpowiednie certyfikaty sanitarne. Gdy tylko papiery docierały na miejsce, a zajmowało to dwa – trzy dni, „cypryjskie” jabłka spokojnie wjeżdżały na Białoruś. Tamtejsza inspekcja wysyłała na Cypr zapytanie o pochodzenie jabłek, a po uzyskaniu potwierdzenia produkcji bez problemu wjeżdżały do Rosji.
Może trudno Wam w to uwierzyć, ale był okres czasu, kiedy to właśnie Cypr był jednym z największych importerów jabłek z Polski a jednocześnie najwięcej ich eksportował poza Unię Europejską.
Tylko gdzie na Cyprze te jabłka rosną?
Niestety, od 7 sierpnia 2014 roku dekret Prezydenta Rosji zakończył tą wzorową współpracę. To właśnie wtedy zakazano importować do Rosji wszelkich artykułów żywnościowych z Unii Europejskiej, Kanady, USA, Australii i Norwegii.
Komu udało się zarobić to już inna sprawa…
Zostaw swój komentarz: