Czy warto przeprowadzić się na Cypr i zacząć życie praktycznie od nowa?
Pięć lat. Dokładnie pięć lat temu podjąłem tę decyzję, by rzucić wszystko w pierony i opuścić pełen bloków, napisów na murach Radom, który emanował pustym lotniskiem i pomysłem o torze Formuły 1 (jakim cudem ten typ to wymyślił to nie wiem, sprawdźcie sobie kto). Nie będę kłamał, miałem głową pełną obaw i gacie pełne strachu. A co jeśli mi nie wyjdzie, a co jeśli nie znajdę pracy, a co jeśli okaże się, że nic nie potrafię. Każdy emigrant doskonale to wie. Znaczna większość z Was, która przyleciała tutaj miała pewnie te same obawy, tylko idę o zakład, że się nie przyzna.
Śledzę grupy dla Polaków na wyspie. Czytam te pytania o tym jak się tu żyje i czy warto emigrować. Czytam również inne idiotyczne pytania o tym, czy jest tu Internet. Nie, nie ma internetu, wiadomości wysyłamy przez gołębie pocztowe albo znaki dymne. Nie, nie ma u nas także supermarketów, polujemy za pomocą dzidy…A tak poważnie, jeśli ktoś myśli o emigracji, to nie dziwię się tym lękom. Sam jak dziś dzień pamiętam wątpliwości, gdy pakowałem walizkę. Pośród dźwięków gołębi, peanów o polskiej kadrze która dała wiadomo co w Rosji wsiadałem w samolot. Kiedy w Pafos otwierały się wrota piekieł (tak, byłem w długich spodniach i koszulce z długim rękawem) szedłem w nieznane. Czy jednak mi się opłaciło?
Z pracą nie było problemu. Wystarczyło znać angielski na poziomie przepytywania z „Dnia Świra” i mieć więcej niż dwa neurony w mózgu. Praca znajdzie się dla każdego, kto chce pracować. Mieszkanie też szło ogarnąć, ale tutaj miałem szczęście, że załapałem się akurat przed podwyżkami. Teraz ceny mieszkań wyglądają jak w „Awanturze o kasę” gdzie Krzysztof Ibisz podjudza by właściciele podnosili ceny. Giorgios 500, Pavlos 700, i tak w górę. Ba, nawet postanowiłem zrobić prawo jazdy, które było demonem mojego życia i lękiem. Bałem się siąść za kółkiem, ale postawiony przed wyborem – auto, albo drałować piechotą w czterdziestu stopniach – nie miałem wyboru. Nawet postanowiłem zrzucić te kilkanaście (dziesiąt?) kilogramów, co mi się udało. Jaka w tym zasługa moja, a jaka upałów i biegania w pracy, tego nie wiem i nie zamierzam się wgłębiać. Umówmy się, że moja.
Dlatego odpowiadając na te pytania na grupach, warto. Ogólnie emigracja to dobra rzecz jeśli chcecie czegoś nowego. Jeśli nie czujecie miejsca dla siebie w kraju, to wyjeżdżajcie. Na Cypr, do Anglii, Niemiec, nie bójcie się. Żyjecie bowiem w czasach, gdzie to jest prostsze. Kiedyś ludzie wylatywali w nieznane bez języka, bez wiedzy, bez telefonu, błagając o paszport jedyną słuszną partię. Teraz wystarczy kupić bilet i spakować walizkę. Drodzy przyszli emigranci – jeśli ja sobie dałem radę, zdołałem się utrzymać, przeżyć i mieć się w miarę dobrze, mieć na te rachunki, jedzenie i na piwo, to Wy dacie radę tym bardziej.
Jedyne co, to ten grecki, którego za cholerę nie mogę się nauczyć. Jednak nikt nie jest idealny. Poza aktorem grającym Jaime’go Lannistera oczywiście.
Jedno jest pewne – wszystko będzie w porządku.
Zostaw swój komentarz: