26. latka oskarża szpital o zaniedbanie, policja twierdzi, że ze sprawą jest coś nie tak…
Zarzuty, że 26. letnia kobieta została zignorowana, gdy mogła być ofiarą przestępstwa po tym, jak obawiała się, że do jej napoju został dodany narkotyk, wywołały burzę. Sprawą zajęli się nawet posłowie.
Zdaniem poszkodowanej, gdy zgłosiła się do szpitala w Larnace nie została zbadana przez lekarza, nikt nie sprawdził także czy faktycznie została zgwałcona lub doznała innych obrażeń, została po prostu poddana testowi na Covid-19 i narkotestowi. Następnie po prostu została odesłana ze szpitala.
To przerażające, że budząca strach ofiara gwałtu lub napaści została zignorowana przez ludzi pracujących na pierwszej linii – powiedział Cyprus Mail, posłanka Zielonych, Efi Xanthou.
Jej partia złoży sprawę parlamentowi, aby dowiedzieć się, jaka jest dokładna procedura w takich przypadkach – a jeśli nie jest przestrzegana to dlaczego.
Państwowa służba zdrowia (Okypy) ograniczyła się do stwierdzenia, że sprawa jest badana – ale nie ujawniła, na jakim etapie się znajduje, ani jaka jest standardowa procedura w takich przypadkach. Do organizacji nie wpłynęła żadna skarga na działalność lekarzy.
Sprawa wypłynęła na światło dzienne dzięki Facebookowi. W jednym z postów napisano, że rzekomo kobieta trafiła w niedzielę do szpitala ogólnego w Larnace po tym, jak obudziła się z lukami w pamięci i odczuwała straszny ból całego ciała. Napisano także, że sąsiedzi wezwali policję z powodu dużego hałasu.
W poście napisano także, że kobieta udała się do szpitala, wyrażając obawę, że jej do jej napoju dodano narkotyk.
Test Covid i narkotest próbki moczu dały wynik negatywny. Zgodnie z postem nie była badana pod kątem niczego innego. Kobieta podobno poprosiła o kroplówkę, ponieważ źle się poczuła, ale jej odmówiono.
W szpitalu podano jej także zastrzyk (w poście napisano, że poszkodowana nie wie co to było) i kazano jej opuścić placówkę. Jej prośba o szklankę wody spotkała się z sugestią, aby kupiła butelkę w automacie.
Jak wynika z treści posta, kobieta została poinformowana, że jeśli chce wykonać inne testy narkotykowe (których nie może wykazać podstawowy narkotest) powinna zgłosic się na policję
Kobieta udała się na policję – policjanci byli podobno zaskoczeni, że szpital nie przeprowadził więcej badań i przygotowali dla niej pismo, w którym stwierdzono, że wymaga dalszych, dokładnych badań.
Po powrocie do szpitala czekała jeszcze pięć godzin, a po zapytaniu, dlaczego nastąpiło opóźnienie, lekarz rzekomo krzyknął, że nie mogą jej zrobić więcej badań i jeśli chce, powinna sama zadzwonić do patologa stanowego. Kobieta poprosiła o skierowanie, aby mogła pójść do innego lekarza, ale prośba podobno została odrzucona.
Policja po prostu nie wykonała swojej pracy – powiedziała Susana Pavlou, dyrektor Śródziemnomorskiego Instytutu Studiów nad Płcią.
Prawo jest bardzo jasne, jak traktować (potencjalne) ofiary przestępstw.
Kiedy szpital zobaczył potencjalną ofiarę przestępstwa, powinien był natychmiast zaalarmować policję, podkreślił Pavlou. Dodatkowo, mimo że kobieta nie złożyła zeznań, funkcjonariusze zostali powiadomieni o sytuacji w chwili, gdy weszła i poinformowali ich o wymaganych badaniach.
Rzecznik policji powiedział, że kobieta została wezwana do złożenia zeznań, ale tego nie zrobiła. Nie udało się potwierdzić doniesień, że funkcjonariusze weszli do mieszkania po zgłoszeniu przez sąsiada dużego hałasu i zastali w mieszkaniu jeszcze jedną osobę, którą później wezwano do złożenia zeznań.
Śledztwo w sprawie trwa.
Zostaw swój komentarz: