Złotousty Arcybiskup siedzi i myśli jak i gdzie znów zamieszać. Po gejach teraz kolej dobrać się do tyłków Turków cypryjskich, tak jakby to oni byli czemukolwiek winni. Oni są ofiarą systemu i godzą się z sytuacją próbując wieść spokojne życie. Przymusowo przesiedleni przynieśli ze sobą na Cypr wszystko, swoją kuchnię, swoje tradycje, swoją religię. Ale o co chodzi. Arcybiskup Cypru, Chrysostomos II, wyraził swoją opinię na temat osadników na północy. Zrobił to w taki sposób że wątpliwą jest dobra wiara duchownego i jest pełna uprzedzeń rasowych.
W odpowiedzi Prokurator Generalny Republiki Cypru otrzymał skargę z północy z której wynika że słowa Arcybiskupa są podżeganiem do przemocy opartej na uprzedzeniach religijnych. Zniewagą są też słowa wielebnego na temat panującego na północy spirytualizmu, a dokładniej twierdzenie że osadnicy ze strefy okupowanej są 100 lat za Europą.
Prokurator nie zgadza się z oskarżeniami z południa.
Uważa że osoba publiczna ma prawo do wyrażania opinii na temat zbrodni wojennych.
Także sposób widzenia jest inny od punktu siedzenia.
Osadnicy o których mowa to obowiązkowi zasiedleńcy sprowadzenie z Turcji po okupacji Cypru w roku 1974. Nielegalna kolonizacja to sprawa złożona przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym.
Prokurator Generalny nie zgodził się z żadnym z zarzutów o wsparcie dla ksenofobii( nienawiść do obcych), islamofobii, podrzeganie do rasizmu i nienawiści do Turków.
Ale chyba właśnie to miał Arcybiskup na myśli a Prokurator Generalny próbuje załagodzić sprawę, bo wielbny rzeczywiście przesadza.
Nielegalna kolonizacja przyczyniła się do „zmuzułmanizowania” północy, zmiana cerkwi na meczety i to jest jego problem.
Zostaw swój komentarz: