Pisaliśmy ostatnio o problemach z tłumaczeniami dokonywanymi przez Press and Information Office, czyli organ, który jest finansowany z budżetu Cypru.
Po niepokojących doniesieniach z ministerstw innych krajów a także w wyniku licznych skarg obywateli, którzy zapłacili niemałe w końcu pieniądze za tłumaczenia, które do niczego im nie będą potrzebne rząd zarządził audyt firmy.
Okazało się, że biuro prowadzi tłumaczenia 31. języków obcych, ale zatrudnia osoby, które mówią po grecku, rosyjsku, angielsku, arabsku, francusku i niemiecku. Na pytanie audytora co z pozostałymi 25. językami padła odpowiedź, że biuro korzysta ze współpracowników, którzy twierdzą, że znają inne języki. Nikt jednak nigdy tych ludzi nie kontrolował i nie egzaminował ze znajomości języka w którym oświadczyli, że mówią. PIO jednak autoryzuje tłumaczenia tych osób mimo tego, że nikt nie potrafi sprawdzić ich dokładności. PIO dostało w 2004 roku nakaz zatrudnienia certyfikowanych tłumaczy do końca 2014 roku, jednak do tej pory nie wywiązało się z niego.
Audyt ujawnił także, że Press and Information Office nie potrafi korzystać z pieniędzy, które ma. W 2016 roku otrzymało z budżetu kwotę 126000€ na reklamę a wydatkowało z niego 125€, z przeznaczonych 75000€ na obsługę dziennikarzy zagranicznych wydano jedynie połowę.
Ministerstwo Sprawiedliwości oświadczyło, że prace nad ustawą o tłumaczach trwają i są już na ukończeniu. Nie wiadomo jednak kiedy wejdzie ona w życie.
Audyt potwierdził nasze informacje, że PIO korzysta głównie z Google Translator, a potem przybija pieczęć godłową Cypru.
Zostaw swój komentarz: