Wydaje się, że łączność powietrzna Cypru pozostanie zakładnikiem sytuacji epidemiologicznej panującej w obcych krajach, bo wszystko wskazuje na to, że sytuacja związana z koronawrirusem nie zmieni się przynajmniej do końca tego roku. Zarządzająca lotniskami firma Hermes spodziewa się lepszej sytuacji dopiero w przyszłym roku.
Według danych Cyprus Airports Management Company, obecnie codziennie ląduje i odlatuje 8000 pasażerów – jest to o 80% w porównaniu z analogicznym okresem 2019 roku. Od czerwca do połowy września przyloty na Cypr pochodzą głównie z Wielkiej Brytanii i Grecji.
Generalnie, według Starszej Dyrektor HERMES, Marii Kouroupi, od dnia otwarcia lotnisk, w dniu 10. czerwca, na Cyprze do 15. września odprawiono 640 000 pasażerów odlatujących i przylatujących, czyli o wiele mniej niż w latach ubiegłych.
W rozmowie z ASTRĄ Kouroupi powiedziała, że do końca 2020 roku nie oczekuje się poprawy w stosunku do liczb odnotowanych w sierpniu. Powodem jest to, że kraje, które były zwykle połączone drogą powietrzną z Cyprem, obecnie należą do kategorii, które nie pozwalają na podróż na Cypr i z Cypru. Należą do nich Federacja Rosyjska, Ukraina, Izrael i kraje Bliskiego Wschodu, z których Cypr zapewniał turystom turystykę zimową.
Zwróciła także uwagę na mobilność z Wielkiej Brytanii, ale powiedziała, że firma spodziewa się, że zostanie utrzymana w miesiącach zimowych. Spółka zarządzająca ma nadzieję, że pojawią się dodatkowe loty na Cypr.
Zostaw swój komentarz: